Jeśli podoba Ci się coś z tego bloga, lub chcesz mieć coś, co mogę zrobić dla Ciebie, napisz: paniszydelko@gmail.com
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dla dziecka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dla dziecka. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 7 marca 2016

Po dłuuugiej przerwie... jesteśmy we czwórkę :)

Synek urodził się 11 listopada i rozświetla nasze życie :)

Przedstawiam go wraz z kocykiem i koszem, który dla niego wydziergałam- kosz wciąż służy, a niedługo miną 4 miesiące!

Dwudniowy synek i jego kocyk- widzicie maleńką rączkę?

Czterodniowy kawaler po badaniu

Pierwszy dzień w domu, pierwsza noc w koszu

Synek na zdjęciu poniżej ma niecałe 2 miesiące (trochę nam wyłysiał z przodu :))

Jeszcze się mieści w koszu, ale już niedługo... :)


Od porodu zrobiłam już kilka rzeczy, postaram się szybko to pokazać (wreszcie :))

piątek, 6 listopada 2015

Gruszkowe zasłonki

   Ostatnimi tygodniami stale coś poprawiamy w pokoju naszej córki.

Nareszcie ma normalne krzesło do nauki przy biurku,
wymieniliśmy jej górne oświetlenie,
dotarły naklejki na ścianę, które zachwyciły nie tylko naszą pannę (zamówione na aliexpress.com... za ok 8 zł)
... oraz oczywiście, nie mogło się obyć bez czegoś zrobionego własnoręcznie ;) Zabrałam firanki i zasłonki rodem z lat '90 i z ikeowskiego materiału w gruszki uszyłam proste zasłonki. Niestety nie wpadłam na to, żeby zrobić porządne zdjęcie, z porządnym oświetleniem, kiedy pomiędzy tymi zasłonkami za oknem idealnie żółcił się klon... A widok był obłędny!

Tak więc pokazuję nieudolne fotki zasłonek, żeby pamiętać, że w ogóle je uszyłam :)

motyw przewodni

Zasłonki z założenia miały sięgać do podłogi

 Większa powierzchnia ściany, z motywem głównym naklejki :) Na korkowej tablicy poza zdjęciami rodzinnymi jest portret idolki córki, Marii Skłodowskiej-Curie (tak, tak... ciekawe czy ta fascynacja przerodzi się w pójście w ślady mamy- ja skończyłam studia na Wydziale Chemicznym na Politechnice :))

Z tej samej tkaniny zrobiłam też pościel dla lalki Hani, ale... to pokażę kiedyś indziej :)

piątek, 23 października 2015

Dzieło (dla) życia

    W tym tygodniu skończyłam (niemal rzutem na taśmę, bo już nawet fałszywy alarm zaliczyliśmy) kosz mojżeszowy dla naszego synka. Powoli goją się zgrubienia na palcach po tym dziele, mogę się pochwalić :) 

   Kosz powstał z 7 motków bawełnianego miętowego sznura bawełnianego (z rdzeniem) i małej ilości Zpagetti (chciałam dodać troszkę wysokości i dodałam trzy rządki z bawełny... moim zdaniem kosz zyskał wizualnie dzięki temu). Zaczęłam w połowie sierpnia, we wrześniu właściwie nie dziergałam go, skończyłam około 20 października... Powiedzmy, że dziergałam go miesiąc. 

  Wymiary, które moim zdaniem dają sporo przestrzeni dla noworodka: 74 cm długości, 39 cm szerokości na dole (i chyba 43 cm na górze), prawie 23 cm wysokości (bez rączek). Kosz niedługo dostanie wewnętrzne usztywnienie dna z płyty PCV, obecnie stoi  na szafce przy naszym łóżku i tu będzie raczej stał, ale fajna jest perspektywa przeniesienia łóżeczka gdziekolwiek nam pasuje. Jest ekologiczny, wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju :D

   Każdy półsłupek, często wymęczony- robiłam całość szydełkiem 7 mm- dawał mi sporo satysfakcji. Pierwsze łóżeczko naszego małego życia :) Mamy nadzieję, że spełni swoje zadanie i przyda się na pierwsze tygodnie, albo i miesiące, życia Synka. Już się nie możemy małego doczekać :)  

     Nie blokowałam kosza jakoś specjalnie- lekko spryskałam kosz wodą i włożyłam do niego książki i kołdry na kilka godzin. Gdybym się uparła, miała więcej sił i chęci, pewnie boczne ścianki stałyby jak od linijki. Ale... czy to właśnie o to mi chodziło? Chyba nie...











Chyba biorę pod uwagę możliwość wykonania takich koszy na zamówienie, ale to już chyba nie dla większości osób korzystających z własnoręcznie robionych rzeczy w naszym kraju... raczej dla prawdziwych wybrańców :) 

poniedziałek, 7 września 2015

Udziergi dla Synka- koc, otulacz i... work in progress :)

Skończyłam jeszcze w sierpniu, zblokowałam... i będzie czekał na przełom października i listopada :)

Ostatecznie ów wyrób ma 62x82 cm, zużyłam 3 motki (niemal w całości, zostały jakieś reszteczki) Mili z Włóczek Warmii. Mam nadzieję że będzie synkowi pasował :)


Gdzieś tam jeszcze wydziergałam z włóczki "wodoodpornej" otulacz do pieluch wielorazowych. Mam zamiar go jeszcze doszyć rzepy i zalanolinować całość, żeby otulacz nie przeciekał na 100%.

zdjęcia zrobione jeszcze przed pochowaniem nitek :)



A tak tworzy się dno kosza mojżeszowego dla synka. Robię go z miętowego bawełnianego sznurka z rdzeniem. Sznurek ma 5 mm, a dziergam szydełkiem 7 mm, żeby ciasno było :) Dno jest już prawie całe, teraz dorzucić jeszcze ze dwa okrążenia, a potem półsłupkami reliefowymi skierować całość w górę... Roboty może być do porodu :) 


Troszeczkę też dziergam na zamówienie- dwa miśki i Minionek :)
Mam nadzieję, że teraz będę aktualizować bardziej regularnie- zaczęłam ósmy miesiąc ciąży, więc zaczyna się nam śpieszyć :)

czwartek, 9 kwietnia 2015

Wspólne dzierganie i czytanie prosto z łóżka

   Gdy walczy się z dziewiarską niemocą, trzeba łapać się za wszystko, co tylko człowieka zainteresuje. A ciężarnej, z bólami, nudnościami, z katarem, chrypą i kaszlem, dużo rzeczy nie zachwyca... 

Po świętach zostałam przez panią doktor nastraszona i wysłana na karne 1,5 tygodnia normalnego L-4, bo "z wirusami w ciąży nie ma żartów". To prawda, więc bardzo pokornie wpakowałam się pod koc i kołdrę. I zaczęłam rozmyślać- co by tu zrobić? 
Niedawno zakupiłam jeden motek tęczowej Alize Cotton Gold dla zaspokojenia własnego włóczkoholizmu. Myślałam, myślałam, i wymysliłam, że podstawa do kocyka w takich kolorach będzie świetna. Ale nie można takiej włoczki w takim razie przerabiać rzędami! Dwie- trzy próby przerabiania spiralnie do formy kwadratu i wniosek- co babcine kwadraty, to babcine kwadraty :) Efekt- bardzo mi się podoba już. Myślałam na początku, że zrobię tyle kocyka, ile wystarczy tego jednego motka, a teraz sama nie wiem- może jeszcze dokupię?

Czytam wciąż Nesbo, bo z czytaniem taka sama niemoc jak z dzierganiem ;) Już chce tą książkę skończyć, bo wiem, że jest ekranizacja, której jestem bardzo ciekawa :) Intryga jest świetna! I książka ma 200 stron a nie pół tysiąca, dla zachęty co poniektórych :)



A Ziarenko obejrzeliśmy sobie w piątek, miało ok 1,5 centymetra i bardzo silne serduszko :) Tak więc z nadzieją idziemy do przodu.

wtorek, 31 marca 2015

Rzutem na taśmę- czapeczka fasolka dla Fasolki

Chciałam się jeszcze załapać na marcowe wydanie zabawy u Korespondentki Wojennej :)
 
Marzec był jednym z najpiękniejszych i najtrudniejszych zarazem miesięcy w naszym życiu. Moim osobiście- tym bardziej :) Ale idzie ku lepszemu!
 
Z tej okazji, dającej nadzieję, wczoraj usiadłam i wydziergałam mikroskopijną czapeczkę typu "beanie" dla Ziarenka, jak roboczo nazywamy nasze drugie dzieciątko. Maleństwo ma urodzić się planowo w  połowie listopada, dlatego wykorzystanie ciepłej i milutkiej Sirdar Faroe jak najbardziej pasuje do oczekiwanej wtedy aury :)
 
Czapeczka ma 13-14 cm wysokości i według wszystkich tabel taka wysokość wystarczy, żeby noworodek mógł taką nosić. Chwilowo mi pasuje na krasnoludki, albo na naszego kota :P
 
Dużo zdjęć, jak na tak mikroskopijną sprawę, ale po pierwsze- melanże są trudne do uchwycenia, a przepiękne, a po drugie- no cóż, to pierwsza rzecz, jaką wydziergałam z myślą o Ziarenku :)
 
 
Aby uzyskać odpowiednie proporcje posiłkowałam się wzorem Newborn Apple Hat tylko zamiast ostatniego rzędu z półsłupków nawijanych zrobiłam półsłupki wbijane w tylne oczko. Wzór jest śliczny, może kiedyś zrobię prawidłową formę z ogonkiem, kto wie? 
 
Czapeczka jest moją marcową w wyzwaniu 12 czapek w 12 miesięcy.
 

 

niedziela, 26 października 2014

Trampeczki dla dziecka + wspólne dzierganie i czytanie, cz XVI +druty!!!

Butki miały powstać na początku lata, dla synka naszych przyjaciół. Nareszcie doczekały się realizacji, jutro polecą do małego właściciela.

Butki mają ok 12-12,5 cm długości, opierałam się na wzorze z Mollie Potrafi, lecz musiałam sporo rzeczy zmienić, przede wszystkim w długości podeszwy właśnie. Całość w chłopięcych barwach, mam nadzieję, że spodobają się rodzicom :)

Nie mam niestety modela do prezentacji, butki bez wypełnienia nie prezentują się ładnie na zdjęciach, dostały więc wypełnienie ze skarpetek córki. Efekt nie jest idealny, jednak prawdziwe sprawdzenie nastąpi na nóżkach małego :) Więc proszę wybaczyć mankamenty zdjęć.




Dorzucam się do WDIC- zaczęłam kolejną książkę Piotra Głuchowskiego- "Lód nad głową". Mój mąż w tym samym czasie zaczął czytać następną jego książkę- "Trzeci zamach", bo facet ma świetny styl i pomysły, więc się ścigamy :)



PS. Wczoraj po raz pierwszy w życiu wzięłam druty do ręki, nabrałam oczka, wykonałam rzędy oczek prawych i lewych. Przy lewych czuję się jak uczniak, ale staram się nadrabiać. Mam nadzieję, że za jakiś czas będę mogła zrobić dla mojego kochanego męża sweter Arrow Hoodie, który ostatnio przedstawiła Asja Knits :)