Dzisiaj niewiele robótkowego (robię 15 "Polaczków" jak to nazywa moja córka, i mam znowu fabrykę części ciała w domu :)), dzisiaj... zapowiedź.
Ja wiem, że tania, plastikowa, nienajlepsza.
Ale jest moja.
MOJA pierwsza maszyna do szycia :)
Teraz będę mogła zrobić jeszcze więcej :)
Jeśli podoba Ci się coś z tego bloga, lub chcesz mieć coś, co mogę zrobić dla Ciebie, napisz: paniszydelko@gmail.com
czwartek, 6 listopada 2014
niedziela, 26 października 2014
Trampeczki dla dziecka + wspólne dzierganie i czytanie, cz XVI +druty!!!
Butki miały powstać na początku lata, dla synka naszych przyjaciół. Nareszcie doczekały się realizacji, jutro polecą do małego właściciela.
Butki mają ok 12-12,5 cm długości, opierałam się na wzorze z Mollie Potrafi, lecz musiałam sporo rzeczy zmienić, przede wszystkim w długości podeszwy właśnie. Całość w chłopięcych barwach, mam nadzieję, że spodobają się rodzicom :)
Nie mam niestety modela do prezentacji, butki bez wypełnienia nie prezentują się ładnie na zdjęciach, dostały więc wypełnienie ze skarpetek córki. Efekt nie jest idealny, jednak prawdziwe sprawdzenie nastąpi na nóżkach małego :) Więc proszę wybaczyć mankamenty zdjęć.
Dorzucam się do WDIC- zaczęłam kolejną książkę Piotra Głuchowskiego- "Lód nad głową". Mój mąż w tym samym czasie zaczął czytać następną jego książkę- "Trzeci zamach", bo facet ma świetny styl i pomysły, więc się ścigamy :)
PS. Wczoraj po raz pierwszy w życiu wzięłam druty do ręki, nabrałam oczka, wykonałam rzędy oczek prawych i lewych. Przy lewych czuję się jak uczniak, ale staram się nadrabiać. Mam nadzieję, że za jakiś czas będę mogła zrobić dla mojego kochanego męża sweter Arrow Hoodie, który ostatnio przedstawiła Asja Knits :)
Butki mają ok 12-12,5 cm długości, opierałam się na wzorze z Mollie Potrafi, lecz musiałam sporo rzeczy zmienić, przede wszystkim w długości podeszwy właśnie. Całość w chłopięcych barwach, mam nadzieję, że spodobają się rodzicom :)
Nie mam niestety modela do prezentacji, butki bez wypełnienia nie prezentują się ładnie na zdjęciach, dostały więc wypełnienie ze skarpetek córki. Efekt nie jest idealny, jednak prawdziwe sprawdzenie nastąpi na nóżkach małego :) Więc proszę wybaczyć mankamenty zdjęć.
Dorzucam się do WDIC- zaczęłam kolejną książkę Piotra Głuchowskiego- "Lód nad głową". Mój mąż w tym samym czasie zaczął czytać następną jego książkę- "Trzeci zamach", bo facet ma świetny styl i pomysły, więc się ścigamy :)
PS. Wczoraj po raz pierwszy w życiu wzięłam druty do ręki, nabrałam oczka, wykonałam rzędy oczek prawych i lewych. Przy lewych czuję się jak uczniak, ale staram się nadrabiać. Mam nadzieję, że za jakiś czas będę mogła zrobić dla mojego kochanego męża sweter Arrow Hoodie, który ostatnio przedstawiła Asja Knits :)
Komin w wesołych kolorach, na szybko
Strasznie stęskniłam się za dużym szydełkiem i taśmą. Jeden wieczór poświęciłam więc na dzierganiu sobie komina na coraz zimniejsze dni. Wesoły, czerwonokoralowy kolor nici Spagetti (niestety, S-pagetti, a nie Zpagetti- raz wzięłam, więcej nie skorzystam- lewa strona nici wygląda zupełnie inaczej- jakby nić była zrobiona z dresówki- pętelki; całość ma ok 80% bawełny, jest miększa i lżejsza niż Zpagetti, ale efekt wizualny niestety przeważa na niekorzyść) przekonał mnie od razu.
Oto i mam- krótki komin- kołnierz. Większą część podszyję szarym dresem, zostawię sobie tylko tą wywijaną część bez podszewki :) Ażury są fajne, ale ostatnie trójmiejskie wiatry przekonały mnie, że samo szydełkowe dziełko nie wystarczy :)
Musiałam wykazać się kilkoma selfie, żeby przedstawić komin z różnych stron. Kot pozował niechętnie!
To chyba jedyne zdjęcie, na którym wyrównałam komin do zdjęcia :)
środa, 1 października 2014
Wspólne dzierganie i czytanie, XV
Jak (co) środa, to zabawa u Maknety :)
U mnie zupełny standard- czyli kryminał, najlepiej skandynawski, oraz chińska robota- czyli miśki. Właściwie to kolejna miśka, druga w częściach :) Kolejka misiowa wciąż rośnie, aż śmiać mi się chce, że tak bardzo pragnę innej roboty! W przerwie pomiędzy jednym misiem a drugim wzięłam się więc za trampeczki dla synka znajomych.
Kryminał... bardzo polecany, ale jeszcze nie ruszony. Chwilowo jeszcze zajmuję się "Gdzie się podziały dziewczęta" Leeny Lehtolainen. Ale Jo Nesbo polecała przyjaciółka i obiecałam sobie, że przeczytam.
U mnie zupełny standard- czyli kryminał, najlepiej skandynawski, oraz chińska robota- czyli miśki. Właściwie to kolejna miśka, druga w częściach :) Kolejka misiowa wciąż rośnie, aż śmiać mi się chce, że tak bardzo pragnę innej roboty! W przerwie pomiędzy jednym misiem a drugim wzięłam się więc za trampeczki dla synka znajomych.
Kryminał... bardzo polecany, ale jeszcze nie ruszony. Chwilowo jeszcze zajmuję się "Gdzie się podziały dziewczęta" Leeny Lehtolainen. Ale Jo Nesbo polecała przyjaciółka i obiecałam sobie, że przeczytam.
wtorek, 30 września 2014
czwartek, 4 września 2014
Misie kolorowe :)
Mój Mąż od czasu do czasu nazywa mnie "misiem kolorowym" co ja uwielbiam. Te moje misie są już w trzech kolorach :)
Dzisiaj dwa kolejne, już raczej nie będę chwalić się nimi pojedynczo- jeszcze wiele ich przede mną :) Dokumentuję więc swoją pracę po prostu.
Miś ciemnoszary to życzenie kumpeli z pracy- miał mieć wyszyty nosek bezpośrednio na buźce i nie- porządnie wyszyte duże serducho. Kolor też konkretnie określony :)
Wracam do dalszego dziergania ;)
Dzisiaj dwa kolejne, już raczej nie będę chwalić się nimi pojedynczo- jeszcze wiele ich przede mną :) Dokumentuję więc swoją pracę po prostu.
Miś ciemnoszary to życzenie kumpeli z pracy- miał mieć wyszyty nosek bezpośrednio na buźce i nie- porządnie wyszyte duże serducho. Kolor też konkretnie określony :)
Miś w kolorku "standardowym" moim zdaniem ma całkiem niezły mulinowy nos :D
Misio z profilu, wersja "mały nos". Bardzo porządnie wypchany przed doszyciem.
środa, 3 września 2014
Wspólne dzierganie i czytanie, cz XIV
Jestem w straszliwym wirze, logistyka domowa napięta jak postronki... i nie robię nic nowego. Miś duży, miś mały, miś duży, serduszko :)
"Wypędzonego" Inglota nie przeczytałam, ale tylko dlatego że... przegapiłam przedłużenie wypożyczenia książki i musiałam oddać ją do biblioteki! Niestety nie da się przy tej samej wizycie oddać i wypożyczyć tej samej książki, więc zadowoliłam się inną- fińskim kryminałem "Kobieta ze śniegu" Leeny Leihtolainen. Podoba mi się :) Babska historia, jestem ciekawa, czy mój mąż na przykład przetrawiłby tą książkę :)
Co mi się marzy? Poza piętnastką miśków- patriotów, parą tenisóweczek i siódemką dużych miśków- ozdobienie mojego czarnego roweru, którego jestem szczęśliwą posiadaczką od 1,5 tygodnia :)
Córce bardzo przypadł do gustu prototyp Patrioty, nazwała go Polaczek, zrobiła mu pamiętnik... więc ja musiałam zrobić mu na "super cito" plecaczek na ów pamiętnik :)
Zapraszam do Maknety na całość wspólnego dziergania i czytania, kto jeszcze nie dołączył do zabawy niech szybko nadrabia :)
"Wypędzonego" Inglota nie przeczytałam, ale tylko dlatego że... przegapiłam przedłużenie wypożyczenia książki i musiałam oddać ją do biblioteki! Niestety nie da się przy tej samej wizycie oddać i wypożyczyć tej samej książki, więc zadowoliłam się inną- fińskim kryminałem "Kobieta ze śniegu" Leeny Leihtolainen. Podoba mi się :) Babska historia, jestem ciekawa, czy mój mąż na przykład przetrawiłby tą książkę :)
Co mi się marzy? Poza piętnastką miśków- patriotów, parą tenisóweczek i siódemką dużych miśków- ozdobienie mojego czarnego roweru, którego jestem szczęśliwą posiadaczką od 1,5 tygodnia :)
Córce bardzo przypadł do gustu prototyp Patrioty, nazwała go Polaczek, zrobiła mu pamiętnik... więc ja musiałam zrobić mu na "super cito" plecaczek na ów pamiętnik :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)







