Nawiązując do cyklu cotygodniowego, w którym tak nieregularnie uczestniczę, to u mnie w tym tygodniu totalny misz- masz dzierganiowy. Chociaż co do książki jestem wierna, mam zamiar ją skończyć.
Oto zdjęcie środowe- książka "Ciemno, prawie noc" o której pisałam już wcześniej. 1/4 za mną i wciąga mnie coraz bardziej!
Do tego lekturą dodatkową jest nowy numer "Mollie potrafi" i tutorial na misia. Miś w oryginale jest tęczowy, u mnie- ciemnobrązowy. Na pewno będzie się różnił od oryginału, bo albo powtórzę robienie brzuszka (kończynek jeszcze nie robiłam więc nie wiem co z nimi), albo sama dojdę, jak go robić, bo mi się ilość oczek w okrążeniach nie zgadza ergo w schemacie są jakieś błędy.
Przy okazji szydełek- dzisiaj, poza dwoma nowymi motkami Zpagetti (jasnozielonym i pastelowożółtym) sprawiłam sobie szydełko Clover 3,5 mm. Do kompletu ze sfotografowanym 3 mm :) Bardzo fajnie mi się pracowało Cloverem przy serduszkach, i doszłam do wniosku, że nie ma co szaleć z kosmicznym, ale trochę narzucającym styl trzymania Addi, tylko powiększać kolekcję. Poza metalowym prostym zestawem kilku szydełek, od miesiąca mam też 12tkę firmy Prym, ale mam chyba większą radość z robienia "grubo" metalową 10tką niż Prymem...
Z trzech kolorów Zpagetti tworzę koszyk dla naszej wakacyjnej gospodyni. Także muszę się śpieszyć, bo już w poniedziałek rano jedziemy do pięknej chatynki w Bory Tucholskie i do tego czasu koszyk musi być gotowy.
Na tapecie także poncho dla córki- uaktualniam jego zdjęcie, bez przekłamanych kolorów i ostre :) Obiecuję sobie robić dwa rządki dziennie, co pozwoli mi zamknąć całość w przeciągu miesiąca (tak sądzę!).
Do tego saszetka z kremowego Jeansu... :) Tak naprawdę jest jeszcze sowa i torebka dla mnie, aaaale to może jakiś inny tydzień z czytaniem ;)