Udało się w środę, juppi!
Wróciłam do swojej standardowej działalności szydełkowej w ostatnich miesiącach, czyli do misia "dużego". Monika z domzakoncemswiata szykuje dla niego miejsce na stronie www.woolfriends.com, mam nadzieję, że wzór na niego niedługo się ukaże :)
Tym razem miś popielaty, drugi, który jest zamówiony przez moją przyjaciółkę. Pierwszy miś wydał się jej "mały" więc stwierdziłam, że nie ingerując we wzór, zwiększę szydełko z 3,5 na 4 mm i następny będzie troszeczkę większy. Robię go, i po misiach patriotach rzeczywiście wydaje się ogromny :) Ale wpakowałam się strasznie! Metalowa czwórka była moim pierwszym szydełkiem i na nim właśnie uczyłam się szydełkować, ale małą formę robię szydełkami Clovera ( mam 3 mm i 3,5 mm). Teraz cierpię. Mam skurcze w dłoni, gdy dziergam. Inaczej trzymam to szydełko, muszę mocniej ściska, bo się ślizga, kształt "haczyka" też jest inny, co chwila walczę z zahaczonymi nitkami... Rozbestwiłam się na Cloverze wyraźnie! I... mam następną rzecz na liście prezentowej dla mnie ;) Na zdjęciu widać przynajmniej częściową próbę ulżenia sobie w niedoli- owinęłam szydło bardzo grubą włóczką, ale niestety to nie rozwiąże wszystkich z nim problemów...
Zaczęłam czytać "Tęsknię za tobą" Cobena i akcja zaczyna się fajnie... coś czuję, że jestem na progu doczytania "wybuchu wulkanu" jak to u tego autora bywa, więc zacieram rączki na ponowne otwarcie książki. Ja się z Cobenem niemal wychowałam, od dobrych 10 lat jego proza mi towarzyszy a ja jestem mu wierna :)
Stopka misia wyglada uroczo. Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńJak widzę, potrzeba matka wynalazków. Ja robię właśnie takimi szydełkami i bóle kciuka to norma. Może powinnam zainwestować w jakieś cywilizowane szydełka? Misiaczki Twoje zawsze podziwiałam, zaś do Cobena miłością nie pałam. Czytałam coś, wprawdzie bez większego bólu, ale i bez euforii.
OdpowiedzUsuńJa też preferuję szydełka z grubszym trzymadełkiem :-)
OdpowiedzUsuńMonotemka, mój mąż też nie przepada za Cobenem :) Polecam "cywilizowane szydełka", szczególnie w mniejszym rozmiarze (z powodzeniem i bez bólu operuję metalowymi szóstkami, ósemkami i dziesiątkami). Chciałam sobie coś sprawić, ale np. szydełka z Addi (Swing) to już nie dla mnie (rączka moim zdaniem wymusza uchwyt, Clover są bardziej uniwersalne). Polecam serdecznie, różnica jest zauważalna :)
OdpowiedzUsuńRobić misia na szydełku! To wyższa szkoła jazdy. Podziwiam.
OdpowiedzUsuńTuning szydełka niesamowity :D Wszystko wskazuje na to, że nadeszła pora na inwestycję w nowe narzędzie pracy ;)
OdpowiedzUsuńOdpowiednie narzędzie pracy ma znaczenie :)
OdpowiedzUsuńJa tak mam jak się przerzucam z drutów na szydełko. Ręce bolą niemiłosiernie dopóki się nie przyzwyczają... No ale miś powstaje i na pewno będzie fajny! :)
OdpowiedzUsuńHmmm... jeszcze porządnego bólu od szydełka nie zaznałam, ale to może dlatego, że rzadko przekraczam wyżej niż 3 ;p Cobena lubię i cenię, swego czasu bardzo się w nim zaczytywałam, aż zabrakło jego książek w bibliotece...
OdpowiedzUsuńSzydełko mnie nie lubi, a szkoda, bo takie cudeńka można nim wyczarować. Czekam na misia :-)
OdpowiedzUsuń